- Niezbyt wyraĹşnie - odparĹa Enge, patrzÄ c nad mulistym nurtem rzeki. Wyspa byĹa
- Niezbyt wyraĹşnie - odparĹa Enge, patrzÄ c nad mulistym nurtem rzeki. Wyspa byĹa niska oraz pĹaska, jak wszystkie w ujĹciu. Ambalasei wykonaĹa gest niesmaku oraz wskazaĹa na pobliskie uruketo. - Zobaczymy go dobrze z wierzchoĹka pĹetwy. PoniewaĹź na niewielkim krawędzi nie byĹo Ĺźadnego basenu, uruketo nÄcone ĹwieĹźymi rybami swym uzÄbionym pyskiem wygrzebaĹo kanaĹ w bĹocie. świetnie nakarmione trzymaĹo dziś gĹowÄ wetkniÄtÄ w zrobiony przez siebie otwĂłr. WeszĹy ostroĹźnie na Ĺliski, zabĹocony bok zwierzÄcia oraz ruszyĹy ku pĹetwie grzbietowej. OkrÄ gĹe, wzmocnione koĹciÄ oko uruketo poruszyĹo siÄ lekko, gdy przechodziĹy, lecz nie spowodowaĹo poza tym najmniejszego aktywności caĹego ciaĹa. ZaczepiajÄ c kciuki oraz pazury stĂłp o nierĂłwnoĹci skĂłry wspiÄĹy siÄ na szczyt pĹetwy. Enge poruszaĹa siÄ dość wolno, by nie wyprzedzaÄ starszej uczonej. - Czasami... ĹźaĹujÄ, Ĺźe zdecydowaĹam siÄ na opuszczenie YebĂŠ-isku... - powiedziaĹa Ambalasei, dyszÄ c z wysiĹku. - Ale dla zdobycia wiedzy Ĺźadne poĹwiÄcenie nie jest nazbyt wielkie. Ty oraz ja wiemy o tym, ale ta fakt nie dociera do twoich naĹladowczyĹ. Enge nic nie odpowiedziaĹa, wyraziĹa jedynie potwierdzenie. SzanowaĹa wiek oraz mÄ droĹÄ Ambalasei, wiedziaĹa teĹź z doĹwiadczenia, Ĺźe nie majÄ c nieodpartych argumentĂłw, dobrze siÄ z niÄ zgadzaÄ niemal we wszystkim, w inny sposób niczego siÄ nie osiÄ gnie. Ambalasei ciÄĹźko ĹapaĹa powietrze, rozejrzaĹa siÄ oraz wyraziĹa niezadowolenie, w koĹcu zdoĹaĹa odezwaÄ siÄ zrozumiale. - SpĂłjrz tam, dostrzeĹźesz stÄ d zielony pasek na pĂłĹwyspie. Z owej odlegĹoĹci widaÄ byĹo wyraĹşnie dĹugi wÄ ski jÄzor ziemi w zakolu rzeki, ich przyszĹe miasto. CaĹa roĹlinnoĹÄ byĹa şóĹta oraz uschniÄta - z wyjÄ tkiem zielonej linii na horyzoncie. - Ĺciana cierni - powiedziaĹa Amabalasei z zadowoleniem, okazujÄ c je owego dnia po raz pierwszy. - ZaraĹźenie grzybem wyniszczyĹo resztÄ Ĺźycia roĹlinnego - a zwierzÄta uciekĹy lub padĹy z braku poĹźywienia. NadeszĹa juĹź pora, by nasza ekologia zastÄ piĹa miejscowÄ . - Zasiejesz nasiono miasta, wyroĹnie duĹźe oraz silne. - Enge wyraziĹa wielkie zadowolenie, ktĂłre zanikaĹo wobec nagĹego wybuchu gniewu Ambalasei. - Koniec-rozumu, zamkniÄcie-umysĹu. PrĂłbowaĹam badaÄ waszÄ absurdalnÄ filozofiÄ, czy nie wymagam od ciebie za wiele, gdy proszÄ ciÄ, byĹ poĹwiÄciĹa swÄ uwagÄ zrozumieniu najwaĹźniejszych podstaw nauk biologicznych? Dlaczego przebywamy w niewygodzie na owej bagnistej wyspie? Robimy to, ponieważ - jak wszystkie wyspy -otacza jÄ woda. Szybko-pĹynÄ cy nurt 125 chroni nas przed poĹźarciem z kontynentu. umożliwia to takĹźe spaÄ pod lichÄ osĹonÄ , choÄ jemy jedynie niesmaczne ryby, ktĂłre twoje siostry ĹowiÄ z takimi oporami. Robimy to, czekajÄ c, aĹź wyroĹnie Ĺciana cierni, ktĂłra osĹoni nasze miasto. W tym czasie chronimy oraz karmimy mĹode hèsotsany, by szybko dorosĹy oraz mogĹy sĹuĹźyÄ nam za broĹ. Czekamy teĹź, aĹź dojrzejÄ Ĺodzie w sadzawce, byĹmy mogĹy je wykorzystaÄ zamiast uruketo nieprzydatnego na rzece. Czego nie robimy, to zasadzanie dość-cennego ziarna miasta! - Pytanie wyraĹźone z pokornym pragnieniem wiedzy. Dlaczego? - Dlaczego? Dlaczego? - Pomarszczona pierĹ Ambalasei pĹonÄĹa czerwieniÄ , podobnie jak wnÄtrza jej wysuniÄtych dĹoni. - bo gdybyĹmy zasadziĹy je dziś, zostaĹoby zjedzone przez robaki, poĹźarte przez chrzÄ szcze, zniszczone przez grzyby, zgniecione przez jednÄ z twych niezdarnych CĂłr! - obecnie rozumiem - powiedziaĹa Enge spokojnie. - Wielkie przeprosiny za niewiedzÄ. Ambalasei odwrĂłciĹa siÄ, by spojrzeÄ na rzekÄ, mruczaĹa coĹ gniewnie oraz wykrÄcaĹa koĹczyny. Gdy ochĹonÄĹa, podjÄĹa wykĹad. - UwaĹźam, Ĺźe Ĺciana cierni jest juĹź dostatecznie wysoka dla ochrony. PotrzebujÄ duĹźej zespoły, przynajmniej poĹowy was, by przeprawiĹy siÄ ze mnÄ rano. JeĹli bÄdÄ osĹoniÄte nasze